Sposób oraz technika holu i lądowania ryb w podbieraku. Po długo letnich doświadczeniach pragnę podzielić się z wami jak skutecznie lądować zdobycz w odbieraku. Nie ma nic gorszego dla wędkarza jak utrata ryby w końcowej fazie co może doprowadzić nerwowych do połamania kija.
Sposób oraz technika holu i lądowania ryb w podbieraku .
Po długo letnich doświadczeniach pragnę podzielić się z wami jak skutecznie lądować zdobycz w odbieraku.Nie ma nic gorszego dla wędkarza jak utrata ryby w końcowej fazie co może doprowadzić nerwowych do połamania kija.
A więc: Ta faza wędkastwa wymaga szczególnej uwagi i opanowania umiejętności wędkarskich, ponieważ decyduje o doprowadzeniu sukcesu do końca, głównie w przypadkach zacięcia większych okazów ryb. Zachowując spokój kontrolujemy nieustannie napięcie żyłki, nie dopuszczając do zbędnego luzowania i zwisów co z reguły powoduje wypięcie się ryby.
Ryby małe i średniej wielkości, po pierwszej fazie holu wodzie lądujemy zdecydowanym ruchem na brzeg, po wyjęciu z wody, transportując w powietrzu, jeżeli wytrzymałość sprzętu wędkarskiego na to pozwala (ponowne zetknięcie się ryby z powierzchnią wody może spowodować jej wypięcie się oraz hałas płoszący w pobliżu ryby.
Ryby większe i średniej wielkości przy stosowaniu sprzętu lekkiego ( delikatnego) wymagają umiejętnego manewrowania wędziskiem i hamulcem kołowrotka nie dopuszczając ryby do roślinności podwodnej. Wykorzystując sprężystość i elastyczność wędziska (nie wolno dopuszczać do położenia wędziska w pozycji tworzącej z żyłką linię prostą) pierwszą fazę holu prowadzimy w większej wodzie, dopiero po osłabnięciu ryby podprowadzamy ją w górne partie wody, pod powierzchnię, bliżej stanowiska wędkarskiego (ale nie za blisko).
Przytrzymując tak wyczerpaną rybę (żyłka napięta) zanurzamy podbierak głębiej w wodzie i po osiągnięciu jak najdalszego położenia unosimy go pod powierzchnię wody, dopiero wtedy naprowadzamy rybę wędziskiem nad otwór matni podbieraka, po czym płynnym ruchem wyjmujemy podbierak z rybą z wody na brzeg lub do łodzi.
W wodach bieżących podbierak zanurzamy poprzecznie do nurtu w taki sposób aby siatkę podbieraka prąd wody mógł łatwo rozprostować i po odpowiednim manewrze wędziskiem , prąd wody wprowadza rybę ogonem do matni podbieraka. W zależności od metody wędkowania podbierak powinien posiadać odpowiedniej długości uchwyt (trzonek), mocny ale lekki, co umożliwia dalszy zasięg i eliminuje konieczność doprowadzenia ryby w bezpośrednie sąsiedztwo stanowiska wędkarza, która widząc niebezpieczeństwo ponawia atak resztkami sił.
Poprawna technika lądowania większych ryb po wprowadzeniu ich do siatki podbieraka polega na zamknięciu matni przez wykonanie ruchu podbierakiem do siebie i ciągnięciu po powierzchni wody do brzegu lub łodzi, a następnie wyjęciu z wody płynnym ruchem. W przypadku zacięcia wyjątkowego dużego okazu, co z reguły zdarza się bardzo rzadko i w sytuacji najmniej oczekiwanej, bez przygotowania psychicznego, należy zachować spokój, unikać chaotycznych manewrów i nie zwijać siłą żyłki tuż po zacięciu ryby, lecz włączyć zapadkę uruchamiając hamulec kołowrotka. Ryba odpływając na hamulcu (prawidłowo wyregulowanym ) stopniowo traci siły. Gdy ryba stawia wyjątkowo duży opór, nie należy również nawijać żyłki siłą na kołowrotek z uwagi na jej skręcenie się, powodujące znaczne osłabienie (zmniejszenie wytrzymałości). W takich momentach bardzo duże naprężenie żyłki powoduje raptowne otwieranie się kabłąka kołowrotka czym nie należy się denerwować.
Prawidłowe manewrowanie wędziskiem i hamulcem kołowrotka nie może pozwolić rybie zbliżyć się do podwodnej roślinności i zarośli oraz na odpoczynek przy dnie. W czasie tak zwanego murowania niepokoimy zdobycz przez stosowanie pompowania , tj. Podnoszenia szczytówki wędziska i raptownego jej opuszczania, zwijając błyskawicznie w tym momencie żyłkę na kołowrotek, nie dopuszczając do zwisów żyłki (żyłka cały czas napięta). Powtarzające się sytuacje ucieczki i holu ryby prowadzą do jej całkowitego wyczerpania, a cierpliwość i spokój wędkarza będzie nagrodzona sukcesem.
Oznakom wyczerpania ryby w walce w końcowej fazie holu jest położenie się jej na boku.
Jest to sygnałem do zakończenia holu w wodzie i przystąpienia do lądowania jej przy pomocy podbieraka o bardzo dużych rozmiarach . Przy braku odpowiedniego wyposażenia do lądowania, pozostaje tzw. wyślizg zdobyczy, który mino korzystnych warunków ukształtowania linii brzegowej często kończy się porażką nie przewidującego wędkarza.
Myślę że przybliżyłem nieco zasad holu i lądowania ryb.
Życzę sobie oraz wam jak najmniej porażek wiele wrażeń oraz dobrego nastroju po zakończonych połowach.
wędkarstwo marzeń
poniedziałek, 21 lutego 2011
Małopolskie wędkowanie
Witam wszystkich wielbicieli wędkarstwa. Jest to mój pierwszy artykuł, więc proszę o wyrozumiałość. Opisane w moim artykule sprawy pokazują, jak w Polsce naprawdę traktuje się wędkarzy, jak dba się o polskie rzeki i jeziora.
Pochodzę z małopolski i jeszcze parę lat temu można było naprawdę fajnie sie pobawić z wędką na rybach. Od kilku lat sytuacja zmieniła się diametralnie - nie dość, że już nie ma co łowić, to na dodatek z rzek zrobili nam kanały wodne. Wyregulowane rzeki miały zabezpieczać ludzi przed zalaniem, co zresztą pokazują ostatnie powodzie. Nie dość, że uregulowano nam rzeki i przestano je zarybiać, to jeszcze rozbito porozumienia międzywojewódzkie. Składki zaś ciągle drożeją, a PZW jest coraz bardziej pazerne i jeszcze straż straszy wędkarzy karami, podczas kontroli musimy wysłuchiwać kazań jak w Kościele.
Ja się pytam, kiedy się wreszcie skończy grabienie ludzi i to PZW upadnie? Może wtedy będzie normalnie, będzie można wykupić za rozsądną cenę pozwolenie na wędkowanie, nie będzie już żadnych porozumień między województwami i każdy będzie mógł połowić gdzie chce, jak chce i nie będzie podziału zrzeszony-niezrzeszony. Wtedy, kiedy już nie będziemy utrzymywać PZW, na pewno znajdą się pieniądze na ochronę wód i rozsądne zarybianie. A ludzie zaczną rodzinami wędkować w spokoju i może straż rybacka zmądrzeje i zrozumie że na ryby nie przyjeżdżają tylko kłusownicy i złodzieje ale normalni ludzie którzy chcą odpocząć nad wodą.
Chciałem jeszcze poruszyć problem regulacji rzek, który dotknął dużą część małopolski. Jak wszyscy wiemy, ostatnie mokre lata nie uchroniły ludzi mieszkających blisko rzek i potoków przed zalaniem domów, podtopieniami zalewaniem pól W mojej gminie sprowadzona nawet bobry, żeby zajęły się problemem za ludzi. Ale to wszystko pieniądze wyrzucone w błoto - ani regulacja ani bobry nie pomogą. Natura rzeki jest taka, że co jakiś czas musi wystąpić z brzegu i koniec. Piękne górskie rzeki zostały przerobione na kanały. Wpompowano w nie miliony złotych i co? Ano nic, jak zalewało ludzi, tak zalewa. To ja się pytam, po co tyle kasy wyrzucać do wody? Można było to inaczej zainwestować nie niszcząc ekosystemów. Chrońmy to, co daje nam wolność, zwłaszcza w tych czasach, w których mamy jej coraz mniej.
Ja się pytam, kiedy się wreszcie skończy grabienie ludzi i to PZW upadnie? Może wtedy będzie normalnie, będzie można wykupić za rozsądną cenę pozwolenie na wędkowanie, nie będzie już żadnych porozumień między województwami i każdy będzie mógł połowić gdzie chce, jak chce i nie będzie podziału zrzeszony-niezrzeszony. Wtedy, kiedy już nie będziemy utrzymywać PZW, na pewno znajdą się pieniądze na ochronę wód i rozsądne zarybianie. A ludzie zaczną rodzinami wędkować w spokoju i może straż rybacka zmądrzeje i zrozumie że na ryby nie przyjeżdżają tylko kłusownicy i złodzieje ale normalni ludzie którzy chcą odpocząć nad wodą.
Chciałem jeszcze poruszyć problem regulacji rzek, który dotknął dużą część małopolski. Jak wszyscy wiemy, ostatnie mokre lata nie uchroniły ludzi mieszkających blisko rzek i potoków przed zalaniem domów, podtopieniami zalewaniem pól W mojej gminie sprowadzona nawet bobry, żeby zajęły się problemem za ludzi. Ale to wszystko pieniądze wyrzucone w błoto - ani regulacja ani bobry nie pomogą. Natura rzeki jest taka, że co jakiś czas musi wystąpić z brzegu i koniec. Piękne górskie rzeki zostały przerobione na kanały. Wpompowano w nie miliony złotych i co? Ano nic, jak zalewało ludzi, tak zalewa. To ja się pytam, po co tyle kasy wyrzucać do wody? Można było to inaczej zainwestować nie niszcząc ekosystemów. Chrońmy to, co daje nam wolność, zwłaszcza w tych czasach, w których mamy jej coraz mniej.
Łowienie pod lodem
Metoda łowienia z pod lodu przywędrowała do Polski z Rosji i szybko znalazła swoich zapaleńców.
Wędkarstwo podlodowe
Ponieważ łowi się siedząc lub stojąc dokładnie nad wyciętym otworem w lodzie, zbędne, a czasem wręcz niewskazane jest długie wędzisko. Stąd wędeczki podlodowe miewają wymiar raczej symboliczny bardzo mały. W użyciu są trzy główne metody: Spławikowa, na mormyszkę oraz błystki podlodowe.
Metoda spławikowa niewiele różni się od łowienia zwykłego, a na przynętę używa się najczęściej larw ochotki lub czerwonych robaków.
Mormyszka to typowo rosyjska metoda połowu. Ołowiana imitacja tego skorupiaka dennego stanowi przynętę której nie oprze się duży okoń. Często "doatrakcyjnia" się ją nakładając na haczyk larwę ochotki lub inną przynętę naturalną czy kolorowe gumki. Wprawia się ją w drgania przez odpowiednie poruszanie wędziskiem. Pomocna bywa przy tym elastyczna końcówka , zwana kiwokiem, a służąca zarazem jako sygnalizator brań, czasem też jako przelotka.
Błystki podlodowe maja rożne kształty. Łowienie polega na opuszczaniu i unoszeniu przynęty, a także nadawaniu jej najrozmaitszych innych ruchów, na ile ciasnota przerębla pozwala. "Brania odczuwa się ręką".
Kto lubi łowić w mroźną pogodę polecam te metody połowu, ale pamiętajcie że wejść można na lód gdy jego grubość wynosi minimum 10 cm. A jeżeli jest to możliwe to zabezpieczmy się sznurem asekuracyjnym lub innymi akcesoriami które można nabyć w sklepach wędkarskich.
Ponieważ łowi się siedząc lub stojąc dokładnie nad wyciętym otworem w lodzie, zbędne, a czasem wręcz niewskazane jest długie wędzisko. Stąd wędeczki podlodowe miewają wymiar raczej symboliczny bardzo mały. W użyciu są trzy główne metody: Spławikowa, na mormyszkę oraz błystki podlodowe.
Metoda spławikowa niewiele różni się od łowienia zwykłego, a na przynętę używa się najczęściej larw ochotki lub czerwonych robaków.
Mormyszka to typowo rosyjska metoda połowu. Ołowiana imitacja tego skorupiaka dennego stanowi przynętę której nie oprze się duży okoń. Często "doatrakcyjnia" się ją nakładając na haczyk larwę ochotki lub inną przynętę naturalną czy kolorowe gumki. Wprawia się ją w drgania przez odpowiednie poruszanie wędziskiem. Pomocna bywa przy tym elastyczna końcówka , zwana kiwokiem, a służąca zarazem jako sygnalizator brań, czasem też jako przelotka.
Błystki podlodowe maja rożne kształty. Łowienie polega na opuszczaniu i unoszeniu przynęty, a także nadawaniu jej najrozmaitszych innych ruchów, na ile ciasnota przerębla pozwala. "Brania odczuwa się ręką".
Kto lubi łowić w mroźną pogodę polecam te metody połowu, ale pamiętajcie że wejść można na lód gdy jego grubość wynosi minimum 10 cm. A jeżeli jest to możliwe to zabezpieczmy się sznurem asekuracyjnym lub innymi akcesoriami które można nabyć w sklepach wędkarskich.
Wędkarstwo - Jedziemy na Suma
ak wiemy Sum jest rybą bardzo waleczną, z którą wędkarstwo stwarza nie lada wyzwanie. Aby dobrze się przygotować na suma potrzebujemy dobrego sprzętu, który możemy kupić w sklepie wędkarskim oraz musimy obrać na jaką metodę chcemy go łowić. Postaram się to krótko opisać
Jak wiemy Sum jest rybą bardzo waleczną, z którą wędkarstwo stwarza nie lada wyzwanie. Aby dobrze sie przygotować na suma potrzebujemy dobrego sprzętu, który możemy kupić w sklepie wędkarskim oraz musimy obrać na jaką metodę chcemy go łowić. Postaram się to krótko opisać.
Jeśli chodzi o metodę żywcową, wędka powinna mieć długość od 2,5 do 3 metrów i masę wyrzutu 300 do 400 g, dobry kołowrotek z precyzyjnym hamulcem z co najmniej 150 metrowym nawojem plecionki o wytrzymałości minimum 30 kg (jeśli chodzi o rzeki) natomiast na dużych zbiornikach i jeziorach na bardzo duże okazy powinniśmy zwiększyć długość plecionki do co najmniej 200 metrów oraz grubość do wytrzymałości minimum 50 kg . Spławik o wyporności 300-500 g , duży przelotowy ciężarek , krótki 30-40 cm przypon o wytrzymałości minimum 40 kg na którym zamontowane są pojedyńczy hak na który zakładamy żywca oraz znajdująca się pod nim kotwica. Haczyk i kotwica powinny być dobrane wg. potrzeby wędkarza. (Jeśli chodzi o bardzo duże okazy polecam rozmiar nr 10 kotwiczki i haczyka ).
Na metodę gruntową powinniśmy posiadać wędzisko długości co najmniej 3 metrów , dobry co najmniej 4 łożyskowy kołowrotek z precyzyjnym hamulcem, żyłkę o długości co najmniej 150m i wytrzymałości minimum 25 kg , koszyk zanętowy ( sprężyna) , 20 cm kewlarowy bądź z plecionki przypon o wytrzymałości od 18 do 22 kg, haczyk , który wędkarz powinien dobrać wg. uznania. Dodam im większa grubość plecionki tym większa grubość przyponu i na odwrót.
Jeśli chodzi o metodę spinningową powinniśmy posiadać wędkę o długości 2,75-3 metrów i masie wyrzutu 30-60 g , kołowrotek wielkości 40 z precyzyjnym hamulcem o nawoju plecionki dł. 150-200 metrów oraz przypon twz. stalkę. Skuteczne przynęty to: duże rippery (6 calowe), blachy wahadłowe 15-20 cm, duże woblery oraz twistery. Powodzenia!
Jak wiemy Sum jest rybą bardzo waleczną, z którą wędkarstwo stwarza nie lada wyzwanie. Aby dobrze sie przygotować na suma potrzebujemy dobrego sprzętu, który możemy kupić w sklepie wędkarskim oraz musimy obrać na jaką metodę chcemy go łowić. Postaram się to krótko opisać.
Jeśli chodzi o metodę żywcową, wędka powinna mieć długość od 2,5 do 3 metrów i masę wyrzutu 300 do 400 g, dobry kołowrotek z precyzyjnym hamulcem z co najmniej 150 metrowym nawojem plecionki o wytrzymałości minimum 30 kg (jeśli chodzi o rzeki) natomiast na dużych zbiornikach i jeziorach na bardzo duże okazy powinniśmy zwiększyć długość plecionki do co najmniej 200 metrów oraz grubość do wytrzymałości minimum 50 kg . Spławik o wyporności 300-500 g , duży przelotowy ciężarek , krótki 30-40 cm przypon o wytrzymałości minimum 40 kg na którym zamontowane są pojedyńczy hak na który zakładamy żywca oraz znajdująca się pod nim kotwica. Haczyk i kotwica powinny być dobrane wg. potrzeby wędkarza. (Jeśli chodzi o bardzo duże okazy polecam rozmiar nr 10 kotwiczki i haczyka ).
Na metodę gruntową powinniśmy posiadać wędzisko długości co najmniej 3 metrów , dobry co najmniej 4 łożyskowy kołowrotek z precyzyjnym hamulcem, żyłkę o długości co najmniej 150m i wytrzymałości minimum 25 kg , koszyk zanętowy ( sprężyna) , 20 cm kewlarowy bądź z plecionki przypon o wytrzymałości od 18 do 22 kg, haczyk , który wędkarz powinien dobrać wg. uznania. Dodam im większa grubość plecionki tym większa grubość przyponu i na odwrót.
Jeśli chodzi o metodę spinningową powinniśmy posiadać wędkę o długości 2,75-3 metrów i masie wyrzutu 30-60 g , kołowrotek wielkości 40 z precyzyjnym hamulcem o nawoju plecionki dł. 150-200 metrów oraz przypon twz. stalkę. Skuteczne przynęty to: duże rippery (6 calowe), blachy wahadłowe 15-20 cm, duże woblery oraz twistery. Powodzenia!
Wędkarstwo: wędkowanie ze spławikiem
Taki zestaw spławikowy możemy zakupić w dowolnym internetowym sklepie wędkarskim.
Hak jest zazwyczaj dowiązany na żyłce cieńszej od tzw. żyłki głównej i tworzy przypon, co zapobiega zerwaniu się całego zestawu w razie zaczepienia o podwodną przeszkodę lub podczas walki ze zbyt silną rybą.
Dziś do konstrukcji wędzisk, niekiedy kilkunastometrowych, używa się technologii kosmicznych, budowa żyłki rozpatrywana jest na poziomie molekularnym, a żeby prawidłowo wyważyć spławik, korzysta się ze śrucin o masie ułamków grama.
Aby zwiększyć zasięg wędki bez przedłużania jej w nieskończoność, zaopatrzono kij w tzw. przelotki, przez które biegnie żyłka główna, doczepiono na jej grubszym końcu magazyn na linkę, który przez dziesięciolecia zmieniał się w coraz bardziej wymyślne kołowrotki. Zapas żyłki umożliwia bardzo dalekie wyrzuty zestawu, a więc pozwala łowić daleko od stanowiska na brzegu czy w łodzi, znacznie też ułatwia walkę z rybą i zapewnia bezpieczeństwo podczas zmagań z wodnym przeciwnikiem.
Łowienie ryb metodą spławikową można podzielić na wędkowanie bez kołowrotka – delikatnymi, 4-5-metrowymi wędeczkami zwanymi uklejkówkami, mającymi zastosowanie głównie w wędkarstwie wyczynowym, łowienie na tzw. bata, czyli posługiwanie się mocniejszymi kijami o długości 5–8 m i zestawem nieco krótszym od długości wędziska, oraz łowienie na tyczkę, w którym zestaw jest o wiele krótszy od kija, a wędki osiągają długość kilkunastu metrów.
Metoda spławikowa pozwala łowić maleńkie rybki i większość ryb średnich rozmiarów, ale łowi się też w ten sposób ogromne karpie, amury, a także wielkie szczupaki, sumy i sandacze.
Aby rozpocząć wędkowanie musimy odwiedzić dowolny sklep wędkarski i zacząć od kupna wędki i kołowrotka – wystarczy nieco ponad 100 zł na podstawowy sprzęt, lecz w miarę zaawansowania i poznawania specyfiki tego hobby konieczny jest wybór metod i technik, w których warto się specjalizować. Najtańsza tyczka kosztuje około 300 zł, wędzisko wyczynowe o długości 16 m potrafi jednak wyciągnąć z wędkarskiego portfela kilka tysięcy złotych. Prosty kołowrotek da się kupić za 40 zł, najdroższe kosztują ponad 4 tys zł.
Hak jest zazwyczaj dowiązany na żyłce cieńszej od tzw. żyłki głównej i tworzy przypon, co zapobiega zerwaniu się całego zestawu w razie zaczepienia o podwodną przeszkodę lub podczas walki ze zbyt silną rybą.
Dziś do konstrukcji wędzisk, niekiedy kilkunastometrowych, używa się technologii kosmicznych, budowa żyłki rozpatrywana jest na poziomie molekularnym, a żeby prawidłowo wyważyć spławik, korzysta się ze śrucin o masie ułamków grama.
Aby zwiększyć zasięg wędki bez przedłużania jej w nieskończoność, zaopatrzono kij w tzw. przelotki, przez które biegnie żyłka główna, doczepiono na jej grubszym końcu magazyn na linkę, który przez dziesięciolecia zmieniał się w coraz bardziej wymyślne kołowrotki. Zapas żyłki umożliwia bardzo dalekie wyrzuty zestawu, a więc pozwala łowić daleko od stanowiska na brzegu czy w łodzi, znacznie też ułatwia walkę z rybą i zapewnia bezpieczeństwo podczas zmagań z wodnym przeciwnikiem.
Łowienie ryb metodą spławikową można podzielić na wędkowanie bez kołowrotka – delikatnymi, 4-5-metrowymi wędeczkami zwanymi uklejkówkami, mającymi zastosowanie głównie w wędkarstwie wyczynowym, łowienie na tzw. bata, czyli posługiwanie się mocniejszymi kijami o długości 5–8 m i zestawem nieco krótszym od długości wędziska, oraz łowienie na tyczkę, w którym zestaw jest o wiele krótszy od kija, a wędki osiągają długość kilkunastu metrów.
Metoda spławikowa pozwala łowić maleńkie rybki i większość ryb średnich rozmiarów, ale łowi się też w ten sposób ogromne karpie, amury, a także wielkie szczupaki, sumy i sandacze.
Aby rozpocząć wędkowanie musimy odwiedzić dowolny sklep wędkarski i zacząć od kupna wędki i kołowrotka – wystarczy nieco ponad 100 zł na podstawowy sprzęt, lecz w miarę zaawansowania i poznawania specyfiki tego hobby konieczny jest wybór metod i technik, w których warto się specjalizować. Najtańsza tyczka kosztuje około 300 zł, wędzisko wyczynowe o długości 16 m potrafi jednak wyciągnąć z wędkarskiego portfela kilka tysięcy złotych. Prosty kołowrotek da się kupić za 40 zł, najdroższe kosztują ponad 4 tys zł.
czwartek, 17 lutego 2011
Szczupak - Kaczodzioby Drapieżnik
Najpopularniejszy drapieżnik naszych wód. Postrach podwodnych głębin. Legenda wędkarskich opowieści. Ulubiony cel wędkarskich wypraw. Szczupak.
Szczupak jest najbardziej znaną drapieżną rybą śródlądową. Głowa z szeroko rozwieralnym pyskiem, uzbrojonym w silne, uzębione szczęki, przypomina łeb krokodyla. Zęby, wymieniające się od czasu do czasu, skierowane są do wewnątrz, co zapobiega wymknięciu się ofiary z pyska drapieżnika. Szybkie skoki do ofiary ułatwia atakującemu szczupakowi tylne osadzenie płetwy grzbietowej. Zielone ubarwienie ciała, z żółtymi plamami, pozwala maskować się wśród roślinności podwodnej, gdzie szczupak znajduje zarówno kryjówkę, jak i dostateczną ilość pożywienia. Młode drapieżniki są szczuplejsze i jaskrawiej ubarwione. Z wiekiem ciało ich staje się bardziej krępe, zwłaszcza u samic. Szczupaka spotyka się nie tylko w wodach słodkich, ale także w zatokowych wodach przybrzeżnych Europy (z wyjątkiem rejonów południowych), w rzekach wpadających do Morza Aralskiego i w wodach śródlądowych Ameryki Północnej. Bytuje przeważnie samotnie i prowadzi osiadły tryb życia. Zamieszkuje przede wszystkim wody wolno płynące lub stojące. Bardzo rzadko podejmuje dalsze wędrówki ze swego stałego stanowiska. Przeciętnie osiąga długość 1 m i ciężar 10-15 kg, ale nieraz, na przykład na Syberii, jego ciężar dochodzi do 65 kg. Wzrost szczupaka jest bardzo szybki; większe sztuki osiągają w ciągu roku duże przyrosty wagowe, przy czym szybciej rosną i dłużej żyją samice. Okres rozrodu przypada na przedwiośnie i wczesną wiosnę, od lutego do kwietnia, w zależności od temperatury wody. Samica składa od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy ziarn ikry (zależnie od wielkości osobniczej) na zalanej roślinności, zawsze tuż przy brzegu. Do intensywnych połowów wędkarskich nie wystarcza samozarybienie szczupakiem z tarła naturalnego; dlatego więc wody takie zarybia się dodatkowo wylęgiem lub kilkutygodniowym narybkiem szczupaka (długości 5-8 cm) z ośrodków zarybieniowych. Jeśli rzekę, w której występuje szczupak, przegrodzi się zaporą, pogłowie szczupaka w nowo powstałym zbiorniku gwałtownie wzrasta. Dzieje się tak dzięki wspaniałym warunkom dla naturalnego tarła i wzrostu narybku, jakimi odznaczają się świeżo zalane łąki i pola. Po kilku latach, gdy zalana roślinność zgnije bądź zostanie zamulona przez wahania wody w zbiorniku, pogłowie szczupaka zdecydowanie zmaleje. Szczupak jako ryba bardzo szybko rosnąca jest chętnie wprowadzany do wód, w których przedtem nie występował. Aklimatyzowano go na przykład w Hiszpanii, gdzie uzyskuje doskonałe przyrosty. Szczupak zaczyna pobierać pokarm w bardzo szybkim czasie po wykluciu się z jaja. Najpierw żywi się planktonem, później wylęgiem i narybkiem różnych ryb, nie gardząc własnym gatunkiem. Tam, gdzie wespół ze szczupakiem występują płoć i okoń, te ostatnie dwa gatunki mają największy udział w pokarmie tego drapieżnika (50-70 %). Zbadano, że na 1 kg przyrostu wagi ciała szczupak zjada 4- 6 kg małych, w większości mało cennych gatunków ryb. Żerować nie przestaje również w zimie, wtedy jednak w pokarmie przeważają ryby cenniejszych gatunków. W rzekach i jeziorach zamieszkałych przez ryby łososiowate szczupak nie jest pożądanym gatunkiem, może bowiem wyniszczyć duże ilości pstrąga czy palii. Często drapieżnik ten porywa się na zdobycz niewiele od niego mniejszą; znajdowano nieraz dwa szczupaki tej samej wielkości, z których jeden usiłował pożreć drugiego. Omawiany gatunek daje wędkarzom wiele możliwości atrakcyjnych połowów. Najlepszą porą wędkowania są ranne godziny w chłodne, jesienne dni. O tej porze roku zaczynają się wytwarzać u szczupaków nowe produkty płciowe, pobudzając ryby, zwłaszcza samice, do intensywnego żerowania. W Kanadzie, USA, Finlandii i kilku innych krajach praktykowane są zimowe połowy szczupaków spod zamarzniętej powierzchni dużych rzek i jezior, zwłaszcza w słoneczne, mroźne dni. Za najbardziej sportową metodę połowu uznawane jest spinningowanie. Jest to bowiem wędkowanie czynne: nie czeka się na szczupaka w miejscu, lecz szuka go na różnych stanowiskach. Używa się tu dobrej jakości solidnego wędziska, kołowrotka o nieruchomej szpuli z dostatecznym zapasem żyłki, zakończonej zwykle metalowym przyponem. Najpopularniejsze przynęty spinningowe na szczupaki to błystki obrotowe, woblery a także wszelkiego rodzaju przynęty gumowe.
Szczupak jest najbardziej znaną drapieżną rybą śródlądową. Głowa z szeroko rozwieralnym pyskiem, uzbrojonym w silne, uzębione szczęki, przypomina łeb krokodyla. Zęby, wymieniające się od czasu do czasu, skierowane są do wewnątrz, co zapobiega wymknięciu się ofiary z pyska drapieżnika. Szybkie skoki do ofiary ułatwia atakującemu szczupakowi tylne osadzenie płetwy grzbietowej. Zielone ubarwienie ciała, z żółtymi plamami, pozwala maskować się wśród roślinności podwodnej, gdzie szczupak znajduje zarówno kryjówkę, jak i dostateczną ilość pożywienia. Młode drapieżniki są szczuplejsze i jaskrawiej ubarwione. Z wiekiem ciało ich staje się bardziej krępe, zwłaszcza u samic. Szczupaka spotyka się nie tylko w wodach słodkich, ale także w zatokowych wodach przybrzeżnych Europy (z wyjątkiem rejonów południowych), w rzekach wpadających do Morza Aralskiego i w wodach śródlądowych Ameryki Północnej. Bytuje przeważnie samotnie i prowadzi osiadły tryb życia. Zamieszkuje przede wszystkim wody wolno płynące lub stojące. Bardzo rzadko podejmuje dalsze wędrówki ze swego stałego stanowiska. Przeciętnie osiąga długość 1 m i ciężar 10-15 kg, ale nieraz, na przykład na Syberii, jego ciężar dochodzi do 65 kg. Wzrost szczupaka jest bardzo szybki; większe sztuki osiągają w ciągu roku duże przyrosty wagowe, przy czym szybciej rosną i dłużej żyją samice. Okres rozrodu przypada na przedwiośnie i wczesną wiosnę, od lutego do kwietnia, w zależności od temperatury wody. Samica składa od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy ziarn ikry (zależnie od wielkości osobniczej) na zalanej roślinności, zawsze tuż przy brzegu. Do intensywnych połowów wędkarskich nie wystarcza samozarybienie szczupakiem z tarła naturalnego; dlatego więc wody takie zarybia się dodatkowo wylęgiem lub kilkutygodniowym narybkiem szczupaka (długości 5-8 cm) z ośrodków zarybieniowych. Jeśli rzekę, w której występuje szczupak, przegrodzi się zaporą, pogłowie szczupaka w nowo powstałym zbiorniku gwałtownie wzrasta. Dzieje się tak dzięki wspaniałym warunkom dla naturalnego tarła i wzrostu narybku, jakimi odznaczają się świeżo zalane łąki i pola. Po kilku latach, gdy zalana roślinność zgnije bądź zostanie zamulona przez wahania wody w zbiorniku, pogłowie szczupaka zdecydowanie zmaleje. Szczupak jako ryba bardzo szybko rosnąca jest chętnie wprowadzany do wód, w których przedtem nie występował. Aklimatyzowano go na przykład w Hiszpanii, gdzie uzyskuje doskonałe przyrosty. Szczupak zaczyna pobierać pokarm w bardzo szybkim czasie po wykluciu się z jaja. Najpierw żywi się planktonem, później wylęgiem i narybkiem różnych ryb, nie gardząc własnym gatunkiem. Tam, gdzie wespół ze szczupakiem występują płoć i okoń, te ostatnie dwa gatunki mają największy udział w pokarmie tego drapieżnika (50-70 %). Zbadano, że na 1 kg przyrostu wagi ciała szczupak zjada 4- 6 kg małych, w większości mało cennych gatunków ryb. Żerować nie przestaje również w zimie, wtedy jednak w pokarmie przeważają ryby cenniejszych gatunków. W rzekach i jeziorach zamieszkałych przez ryby łososiowate szczupak nie jest pożądanym gatunkiem, może bowiem wyniszczyć duże ilości pstrąga czy palii. Często drapieżnik ten porywa się na zdobycz niewiele od niego mniejszą; znajdowano nieraz dwa szczupaki tej samej wielkości, z których jeden usiłował pożreć drugiego. Omawiany gatunek daje wędkarzom wiele możliwości atrakcyjnych połowów. Najlepszą porą wędkowania są ranne godziny w chłodne, jesienne dni. O tej porze roku zaczynają się wytwarzać u szczupaków nowe produkty płciowe, pobudzając ryby, zwłaszcza samice, do intensywnego żerowania. W Kanadzie, USA, Finlandii i kilku innych krajach praktykowane są zimowe połowy szczupaków spod zamarzniętej powierzchni dużych rzek i jezior, zwłaszcza w słoneczne, mroźne dni. Za najbardziej sportową metodę połowu uznawane jest spinningowanie. Jest to bowiem wędkowanie czynne: nie czeka się na szczupaka w miejscu, lecz szuka go na różnych stanowiskach. Używa się tu dobrej jakości solidnego wędziska, kołowrotka o nieruchomej szpuli z dostatecznym zapasem żyłki, zakończonej zwykle metalowym przyponem. Najpopularniejsze przynęty spinningowe na szczupaki to błystki obrotowe, woblery a także wszelkiego rodzaju przynęty gumowe.
Uwalniacz przynęt spinningowych
Uwalniacz przynęt spinningowych. Nie wyobrażam sobie nie mieć go ze sobą podczas wypadów spinningowych. Uratował tyle moich ulubionych przynę, że będę mu wdzięczny do końca swoich wędkarskich dni.
Świetna miejscówka, woda wlecze się nie dając poznać, co ukrywa na dnie. Puszczam wobler pod pas trzcin, czuję, że schodzi głębiej, czuję jego tyrkanie na szczytówce. Nagle jest, zacinam, wędką gnie się w parabolę i….kolejny zaczep. Wabik z serii Executor, w kolorze płoci, został na dnie, kilkanaście złotych polskich również. Tego dnia zerwałem jeszcze kilka Meppsów, straty oceniam na kilkadziesiąt złotych – a przecież mogło do tego nie dojść, gdybym odpowiednio wcześniej wyposażył się w uwalniacz. Następnego dnia bez cienia zastanowienia zamawiam gadżet ze strony importera.
Chciałbym Wam po krótce przedstawić jak to ustrojstwo się prezentuje, w jaki sposób z niego korzystać oraz czego się ustrzegać by wykorzystać jego efektywność w 100%. Zaczynamy od początku. Na rynku na dzień dzisiejszy tylko dwa uwalniacze cieszą się sporym powodzeniem – polski Grom oraz kanadyjski Snagaway . Różnią się innym patentem na uwalnianie przynęty. Grom łapie tylko za krętlik, Snagaway również za wabiki. Mnie do gustu przypadł ten drugi, i to ten chciałem Wam zaprezentować. Zestaw składa się z linki o długości 20 metrów, plastikowej obudowy i szpuli oraz metalowego uwalniacza.
Linkę nawijamy na plastikową szpulę, zabezpieczając odpowiednim węzłem. Szczególnie łowiący z łodzi na głębokich zbiornikach powinni zadbać o to by żyłka była przywiązana do szpuli. Łowiący na rzekach mogą sobie ten zabieg darować.Węzeł łączący element metalowy z linką musi być odpowiednio wytrzymały. Proponuję zastosować popularny węzeł spinningowy 3 końce. Trzyma mocno i pewnie. Element metalowy składa się z dwóch części – gniazda oraz zapadki, pełniącej rolę chwytaka.
Podczas montowania linki na zapadce zwróćcie uwagę by nie przechodziła ona pod gniazdem tylko opierała się na jego krawędziach, w innym przypadku uwalniacz nie będzie mógł zacisnąć się na przynęcie (przy pierwszym montażu strzeliłem taką gafę, jakież było moje zdziwienie dlaczego uwalniacz nie łapie wabika). Nacięcie w kształcie litery U służy do przewlekania żyłki, po to, by znalazła się ona w środku gniazda, dzięki temu możemy zsunąć uwalniacz do miejsca zaczepu. Kąt padania kija to tafli wody około 70-ciu stopni. Czym mniejszy ten kąt tym trudniej będzie uwalniaczowi zsunąć się w dół. Nie bez znaczenia jest również odległość, uwalniacz traci na swojej efektywności w miarę zwiększania się dystansu między wędkarzem a zaczepionym wabikiem. Do 5 metrów odległości, przynęty można uwolnić bez większych problemów, powyżej tej odległości pojawiają się problemy z zsunięciem się uwalniacza po żyłce, zwiększa się kąt między żyłką a wędką, występują większe siły tarcia na żyłce oraz opór wody. Wędkując z łodzi na zbiornikach problem jest jakby ominięty, zawsze możemy podpłynąć pod miejsce zaczepu i spuścić uwalniacz w dół. Na rzekach lub zbiornikach gdzie wędkujemy z brzegu efektywność uwalniacza jest już ograniczona, mimo to nie przekreśla to jego zastosowania w moim wędkowaniu. Zawsze mam go w plecaku i prawie zawsze, choć raz ląduje w wodzie. Jako ciekawostkę dodam, że udało mi się kiedyś odczepić przynętę z …drzewa. Podrzucając woblera pod linię brzegową niefortunnie trafiłem w gałęzie, pozostało rwać lub spróbować zastosować uwalniacz. Trochę podskoków i ciętego języka pod nosem przyniosło skutek, wobler wrócił bez większych uszkodzeń do pudełka. Błędnym jest myślenie, że uwalniacze niszczą przynęty – mnie nie zdarzyło się by w sposób drastyczny naruszyć korpus czy lakier woblera. W przypadku przynęt gumowych uwalniacz może je uszkodzić wtedy, kiedy złapie za wabika, przy złapaniu krętlika - gumę wyciągniemy bez naruszonego korpusu. Z obrotówkami jest podobnie, może dojść do wykrzywienia drutu, na którym jest montowana paletka jednakże w przypadku złapania za krętlik obrotówka jest nienaruszona. Po stokroć wolę odzyskać naruszoną gumę lub wirówkę czy nawet zniszczoną doszczętnie jakąkolwiek przynętę niż zostawiać „złom” w wodzie. Dla przykładu, dany odcinek rzeki odwiedza miesięcznie 100-tu spinningistów, niech każdy z nich zerwie w tym czasie tylko jedną przynętę – zobaczcie ile dziadostwa zostawiamy. O kasie nie wspominając.
Kiedyś stosowałem przypony o mniejszej wytrzymałości niż wytrzymałość linki głównej (jak rwać to przypon lub węzeł). Miałem kilka takich przypadków, że pękał przypon podczas szarpania się z uwalniaczem (uwalniacz łapał wtedy tylko za krętlik). Proponuję stosowanie przyponów o wytrzymałości 7 lub 10 kg , wówczas jest pewność że wabik złapany za krętlik będzie pewnie wyciągnięty na powierzchnię.
To tyle, co chciałbym Wam zaprezentować. W internecie znajdziecie sprzedawcę na Polskę tego wynalazku, produkt oryginalnie zapakowany importowany z USA. Cena nie odstrasza, w moim przypadku zwrócił się podczas jednego wypadu. Nie wyobrażam sobie nie mieć go ze sobą podczas wypadów spinningowych. Człowiek się przyzwyczaja tak samo jak do okularów polaryzacyjnych – to po prostu trzeba mieć w swoim arsenale.
Świetna miejscówka, woda wlecze się nie dając poznać, co ukrywa na dnie. Puszczam wobler pod pas trzcin, czuję, że schodzi głębiej, czuję jego tyrkanie na szczytówce. Nagle jest, zacinam, wędką gnie się w parabolę i….kolejny zaczep. Wabik z serii Executor, w kolorze płoci, został na dnie, kilkanaście złotych polskich również. Tego dnia zerwałem jeszcze kilka Meppsów, straty oceniam na kilkadziesiąt złotych – a przecież mogło do tego nie dojść, gdybym odpowiednio wcześniej wyposażył się w uwalniacz. Następnego dnia bez cienia zastanowienia zamawiam gadżet ze strony importera.
Chciałbym Wam po krótce przedstawić jak to ustrojstwo się prezentuje, w jaki sposób z niego korzystać oraz czego się ustrzegać by wykorzystać jego efektywność w 100%. Zaczynamy od początku. Na rynku na dzień dzisiejszy tylko dwa uwalniacze cieszą się sporym powodzeniem – polski Grom oraz kanadyjski Snagaway . Różnią się innym patentem na uwalnianie przynęty. Grom łapie tylko za krętlik, Snagaway również za wabiki. Mnie do gustu przypadł ten drugi, i to ten chciałem Wam zaprezentować. Zestaw składa się z linki o długości 20 metrów, plastikowej obudowy i szpuli oraz metalowego uwalniacza.
Linkę nawijamy na plastikową szpulę, zabezpieczając odpowiednim węzłem. Szczególnie łowiący z łodzi na głębokich zbiornikach powinni zadbać o to by żyłka była przywiązana do szpuli. Łowiący na rzekach mogą sobie ten zabieg darować.Węzeł łączący element metalowy z linką musi być odpowiednio wytrzymały. Proponuję zastosować popularny węzeł spinningowy 3 końce. Trzyma mocno i pewnie. Element metalowy składa się z dwóch części – gniazda oraz zapadki, pełniącej rolę chwytaka.
Podczas montowania linki na zapadce zwróćcie uwagę by nie przechodziła ona pod gniazdem tylko opierała się na jego krawędziach, w innym przypadku uwalniacz nie będzie mógł zacisnąć się na przynęcie (przy pierwszym montażu strzeliłem taką gafę, jakież było moje zdziwienie dlaczego uwalniacz nie łapie wabika). Nacięcie w kształcie litery U służy do przewlekania żyłki, po to, by znalazła się ona w środku gniazda, dzięki temu możemy zsunąć uwalniacz do miejsca zaczepu. Kąt padania kija to tafli wody około 70-ciu stopni. Czym mniejszy ten kąt tym trudniej będzie uwalniaczowi zsunąć się w dół. Nie bez znaczenia jest również odległość, uwalniacz traci na swojej efektywności w miarę zwiększania się dystansu między wędkarzem a zaczepionym wabikiem. Do 5 metrów odległości, przynęty można uwolnić bez większych problemów, powyżej tej odległości pojawiają się problemy z zsunięciem się uwalniacza po żyłce, zwiększa się kąt między żyłką a wędką, występują większe siły tarcia na żyłce oraz opór wody. Wędkując z łodzi na zbiornikach problem jest jakby ominięty, zawsze możemy podpłynąć pod miejsce zaczepu i spuścić uwalniacz w dół. Na rzekach lub zbiornikach gdzie wędkujemy z brzegu efektywność uwalniacza jest już ograniczona, mimo to nie przekreśla to jego zastosowania w moim wędkowaniu. Zawsze mam go w plecaku i prawie zawsze, choć raz ląduje w wodzie. Jako ciekawostkę dodam, że udało mi się kiedyś odczepić przynętę z …drzewa. Podrzucając woblera pod linię brzegową niefortunnie trafiłem w gałęzie, pozostało rwać lub spróbować zastosować uwalniacz. Trochę podskoków i ciętego języka pod nosem przyniosło skutek, wobler wrócił bez większych uszkodzeń do pudełka. Błędnym jest myślenie, że uwalniacze niszczą przynęty – mnie nie zdarzyło się by w sposób drastyczny naruszyć korpus czy lakier woblera. W przypadku przynęt gumowych uwalniacz może je uszkodzić wtedy, kiedy złapie za wabika, przy złapaniu krętlika - gumę wyciągniemy bez naruszonego korpusu. Z obrotówkami jest podobnie, może dojść do wykrzywienia drutu, na którym jest montowana paletka jednakże w przypadku złapania za krętlik obrotówka jest nienaruszona. Po stokroć wolę odzyskać naruszoną gumę lub wirówkę czy nawet zniszczoną doszczętnie jakąkolwiek przynętę niż zostawiać „złom” w wodzie. Dla przykładu, dany odcinek rzeki odwiedza miesięcznie 100-tu spinningistów, niech każdy z nich zerwie w tym czasie tylko jedną przynętę – zobaczcie ile dziadostwa zostawiamy. O kasie nie wspominając.
Kiedyś stosowałem przypony o mniejszej wytrzymałości niż wytrzymałość linki głównej (jak rwać to przypon lub węzeł). Miałem kilka takich przypadków, że pękał przypon podczas szarpania się z uwalniaczem (uwalniacz łapał wtedy tylko za krętlik). Proponuję stosowanie przyponów o wytrzymałości 7 lub 10 kg , wówczas jest pewność że wabik złapany za krętlik będzie pewnie wyciągnięty na powierzchnię.
To tyle, co chciałbym Wam zaprezentować. W internecie znajdziecie sprzedawcę na Polskę tego wynalazku, produkt oryginalnie zapakowany importowany z USA. Cena nie odstrasza, w moim przypadku zwrócił się podczas jednego wypadu. Nie wyobrażam sobie nie mieć go ze sobą podczas wypadów spinningowych. Człowiek się przyzwyczaja tak samo jak do okularów polaryzacyjnych – to po prostu trzeba mieć w swoim arsenale.
Subskrybuj:
Posty (Atom)